Po powrocie ostro musiałam się ogarnąć, maluchy do przedszkola, a starszak do szkoły, więc wyprawki, książki worki, kapcie itp. Stres związany z pójściem do przedszkola 2 i pół latka też miałam spory, bo Franki niezbyt chętnie odczepil się od mamusi :). Ale już jest lepiej. Szycia miałam furę, mam nadzieję, że teraz regularnie będę wrzucać posty z moją produkcją. Zacznę od pochwalenia się nowym aniołem. Tilda trochę krwi mi napsuła, bo w nic nie chciała się "ubrać" :), co pomysł to klapa :( , próby ciężkie były, ale powoli, powoli i poszło. W barwach ziemi, beżach i brązach rudzielec powstał. Włosy robiłam pierwszy raz z wełny do filcowania, innej niż poprzednio i fajnie się sprawdziła. Tym razem cała była "zrecyklingowana". A to dlatego, że będzie można ją nabyć w sklepie z rzeczami powstałymi w ramach recyklingu. Wkrótce otwarcie i nie omieszkam poinformować o namiarach :) Będzie tam jeszcze parę moich produkcji, ale o tym w następnych postach. Mój nowy rudzielec ma butki z dzwoneczkami i "komin" na szyi bo jesień idzie, ogrzać się trza :). Do rzeczy teraz zdjęcia.
Bardzo mi się te rude włoski podobają :)
Butki z dzwoneczkami, fajnie pobrzękują :)
Trochę jej się nogi ugieły, pewnie z emocji hihi
A tu mam towarzyszy, którzy pojechali we wspólną podróż, mam nadzieję, że znajdą nowych wlaścicieli :)
Za niedługo kolejny post, zapraszam do pocztyania, ogladania i komentowania :) Pozdrawiam.