Pogoda dzisiaj taka, że najlepiej to schować się pod kocem z kubkiem pomarańczowej herbaty i wsadzić nos w ciekawą książkę. Mam taką, dostałam od Mikołaja "Lawendowy pokój" i pewnie z wieczora do niej usiądę tylko najpierw maluchy zapakuję do łóżek :). Nowy rok się zaczął i czas coś było zrobić (uszyć :)). Czaiłam się z kolejną tildą i powoli powstawała, opornie trochę aż wreszcie dziś dokończyłam. Jak zawsze zastanawiam się co mogłam zrobić inaczej i w tym wypadku też tak było ;). Efekt końcowy zadowalający, a ocenę pozostawię wszystkim zaglądającym :)
Oto ONA dadam...
Modny w tym sezonie zimowy komin zrobiłam na szydełku z melanżowej włóczki szaro-beżowej
Niestety jak zawsze na żywo prezentuje się lepiej niż na zdjęciach :(. Wniosek jeden, kiepski fotograf jestem, buuuu :(
Spodnie ma jeansowe, a futerko "kicik" jak ja to nazywam zapinane na ozdobną haftkę. Skrzydła są przyszyte do futerka więc można je zdjąć i mamy lalę. :) W głowie mam już pomysł na kolejną tildę, jak powstanie to się pochwalę. Tymczasem pozdrawiam Tych co zaglądają i zapraszam na kolejny post. Pa, pa