Pogoda do kitu cały czas padało :(. Ale podobno tak wygląda 80% roku. Ogólnie miasto piękne, choć dla mnie za głośne i zbyt dużo ludzi.
Rowery, sery i wiatraki ... tego nie mogło zabraknąć :)
Mieszkaliśmy u siostry mojej przyjaciółki (Justyś jeszcze raz wielkie dzięki :) ) w niewielkiej miejscowości Spaarndam. Stara, przepiękna mieścina ze śluzą najstarszą na świecie.
Dla maluszków, których jest dwójka, prześliczna Sara i pięcioletni śliczny Adaś (gaduła), uszyłam oczywiście pamiątki. Poduszki sowy i zające maileg w kolorze blue :). Oto one:
Czas umknął bardzo szybko, szkoda... jeszcze wielu ciekawych rzeczy nie zobaczyliśmy. Ale jest szansa, że pojedziemy kiedyś raz jeszcze :).