Nie miałam pojęcia, że szycie tak mnie wciągnie... Nigdy wcześniej nie miałam potrzeby szyć, szydełko owszem nawet haftowanie, aż tu nagle chęć posiadania patchworkowej narzuty wygrała! Sciągnęłam do domu maszynę (zabytek) po mojej Mamie i żeby nie było tak łatwo uszyłam metodą prób i błędów pierwszą poduszkę. Częściowo ręcznie, a częściowo maszyną. Oj nie było łatwo...:) I tak to wygląda :)
Z zewnątrz kolorowa, a spód czerwony. Jak na pierwsze w życiu szycie na maszynie to chyba nie jest tak źle :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po światecznie ...
Trochę minęło już od świąt, za chwilę następne Wielkanocne :). Ale co tam powrzucam troszkę prezentów, jakie powstały w gorączce przedświate...
-
Trochę minęło już od świąt, za chwilę następne Wielkanocne :). Ale co tam powrzucam troszkę prezentów, jakie powstały w gorączce przedświate...
-
Mam tutaj małą podusię dla mojej córci, obiecałam jej już jakiś czas temu i wreszcie mi się udało. Powstała z czegoś co kiedyś było spódnicz...
-
Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, a moje zające prawie wszystkie znalazły nowe domki :). Jednego nie zdążyłam sfotografować, bo moje na...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz