Miałam mieć dużo czasu, bo ferie, bo dzieci wyjechały (jedno zostało) i niestety guzik. Tak mnie pochłonęły porządki , że niewiele udało mi się uszyć :(. Anioła co prawda skończyłam, ale mam niedosyt. Nadrobię w tym tygodniu, może... hihi. Wreszcie podjęłam się uszycia sweterka z kapturem, trochę się czaiłam czy będzie ok. Musiałam powiększyć wykrój, bo ten który miałam był na mniejszy egzemplarz, ale dałam radę. Włosy to też debiut. Są z owczej wełny, blond. To czesankowa wełna do filcowania, ale fajna. Rude są jeszcze fajniejsze, ale to w następnym poście ;). Tildę ochrzciłam Grey, bo... no właśnie szara jest :)
Ta wełna czesankowa jest trochę niesforna :)
Getry jeszcze trochę zimowe...
Kolejna będzie ruda... już za chwil kilka :) w nieco innej odsłonie. A zapomniałam dodać że Grey szuka domku więc jak ktoś ma ochotę ją zaadoptować to zapraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz