niedziela, 14 czerwca 2015

Anioł, krewetki

Kilka dni temu dotarła moja nowa książka z Tildami :). I tak naprawdę już siedzi na parapecie w 3/4 gotowa, ale jeszcze wykończyć ją muszę i pokażę końcowe dzieło w następnym poście.

Książka co prawda nie jest w języku polskim, ale jakoś sobie poradzę jak zawsze zresztą.
 Weekend był gorący i jak to zwykle pracowity, ale dziś zwieńczony pyszną kolacją przygotowaną przez mojego męża. Pierwszy raz jadłam duże krewetki tzw. tygrysie, baaardzo smacznie zrobione.   

Przyjemny wieczór, bez deszczu, wiatru i marudzenia maluszków hihi. Trochę dzisiaj odbiegam od głównych tematów mojego bloga, ale co tam.
 W zeszły tygodniu powstała nowa anielica  blond włosa Marta. Podobna do poprzedniej, ale w innej kolorystyce :) I tak mnie zaczarowała, że na czołówce bloga wylądowała hihi


Trochę granatu, brązu i bieli i jak się podoba?








I taka oto Panna sobie zasiadła przy podusi :). 
Gdyby ktoś miał ochotę przygarnąć moje "dzieło" to zapraszam, jeszcze jest wolna. Pozdrawiam i zapraszam do zaglądania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Po światecznie ...

Trochę minęło już od świąt, za chwilę następne Wielkanocne :). Ale co tam powrzucam troszkę prezentów, jakie powstały w gorączce przedświate...