Kolejna tilda na warsztacie. Jakoś tak się składa, że Synuś mój znów szedł na urodzinki, tym razem do "swojej dziewczyny" siedmioletniej Zosi :). Na szczęście czasu było troszkę więcej niż ostatnio więc bez większego stresu i pośpiechu. Zakasałam rękawy i do dzieła, postanowiłam, że też będzie gorsecik i spódniczka. Nie bylo łatwo... Tak wyglądała łysiutka i bez wyrazu twarzy
Koncepcja była, ale jakoś się nie składała, niestety:(. Powoli, powolutku coś zaczęło świtać, włosy to zawsze kłopot. Jak oglądam w książkach albo na innych blogach to mam wrażenie, że to jakoś tak gładko wszystko wygląda, mnie niestety sprawia to trochę problemu. Ale koniec końca się udało...
Jakość zdjęć nie jest najlepsza, są z telefonu, ale jak się nauczę przerzucać z "prawdziwego" aparatu na kompa to mam nadzieję, że będą lepsze :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po światecznie ...
Trochę minęło już od świąt, za chwilę następne Wielkanocne :). Ale co tam powrzucam troszkę prezentów, jakie powstały w gorączce przedświate...
-
Trochę minęło już od świąt, za chwilę następne Wielkanocne :). Ale co tam powrzucam troszkę prezentów, jakie powstały w gorączce przedświate...
-
Mam tutaj małą podusię dla mojej córci, obiecałam jej już jakiś czas temu i wreszcie mi się udało. Powstała z czegoś co kiedyś było spódnicz...
-
Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, a moje zające prawie wszystkie znalazły nowe domki :). Jednego nie zdążyłam sfotografować, bo moje na...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz